Jak wyprzedzić człowieka, gdy ten zajmuje cały chodnik? Co zrobić, kiedy z przodu kolejki kobieta gra w zdrapki, aż wszystko przegra i nikt za nią już nie zdąży na pociąg? Może łatwiej byłoby kogoś przesunąć, czyli dotknąć, ale z drugiej strony niektórzy są niedotykalni dla obcych lub całkowicie. Na przykład chorobliwa łysość czy nieakceptująca siebie chudość, wietnamska dziewczynka poparzona napalmem, czy skrzywdzone ciała mogą odrzucać dotyk. Pan odsuwa się na krawężnik, gdy idę chodnikiem, by mnie tylko nie musnąć. Nie tulimy się do siebie w autobusach mimo bliskości fizycznej. Do tego on z nią czasem robią to bez kontaktu ciał. Przecież dystans kręci i potem dotyk waży więcej.
Czasami wystarczy nam ekran dotykowy. Bywa, że wolimy dotknąć kogoś przez jego odzież wierzchnią (na przykład poklepać po kurtce). Czasami jednak wolimy ręką (lub stopą) powędrować za czyjś kołnierz, ale nie zawsze warto tak robić, bo ciało ma granice i pamięta dotyk zawsze. I tak wziąć sobie czyjąś nagość oznacza tyle, co ją wykorzystać do celów swojej, np. obracać w palcach, dotykać językiem lub też owinąć wokół metalowego drążka i wystawić na działanie wyobraźni, w której sutki są gołe bez żadnego zachodu. Przecież każdy pod ubraniem ma skórę, ale nagość wymaga eksploatacji, by istnieć.
Czasami trudno jest dotykać, na przykład brudne ciało albo bliską twarz ograniczoną do kości. Bywa też, że na bliskość nie ma już czasu i trzeba jedynie wykonać ostatnie głaskanie. Ładna cielesność dotyczy podobno tylko młodych i zakochanych. O innych lepiej nie wiedzieć, że mają skórę oprócz tej na dłoni czy twarzy, a ekshibicjonista to dla większości człowiek z każdej strony brzydki, więc udaje się, że jego ciała nie ma w ogóle.
Dotykać trzeba umieć, ale gdyby powstało studium mizialności, to czy każdy byłby w tym skuteczny? Wyobrażam już sobie zajęcia o rodzajach dotyku, na których wykładowczyni mówi: – smyr-głask lub tul-masuj to dotyk pożądany, zaś klaps-plask już nie. Ale, o szanowni, to zależy od: zażyłości, wieku, tego, jaka jest motywacja stron. W bardzo dużym skrócie dotyk może być zły lub dobry. Na przykład mimoza wstydliwa pod jego wpływem zwija listki i ręka w niebezpieczeństwie też może zwinąć się w piąstkę w kilka sekund, a ktoś może polizać kogoś po uchu i będzie to forma wyznania, bo te uszy to może być święty rytuał przed dostąpieniem innych form dotyku. Ja na przykład czuję się bezpiecznie, tworząc 1-minutowe miasto w zakresie jego ust, podbródka i ramion.
Małgorzata Osowiecka - rocznik 90, psycholożka, wykładowczyni, sopocianka. Naukowo zajmuję się badaniem wpływu odbioru poezji na twórcze myślenie. Publikowałam w Odrze, Blizie, Helikopterze, Wizjach. W poezji koncentruję się głównie na prawach ludzi, przyrody oraz zwierząt.