Można pomyśleć: Goldoni? To było tak dawno… A to przecież sztuka „o nas dzisiejszych” za to w pięknym sztafażu epoki… Napisano o osiemnastowiecznej komedii włoskiej „...szczęśliwe komedie, tylko wam dane jest w teatrze poprzez żart dotrzeć do sedna najbardziej skrywanych faktów i spraw, do zakamarków serc, doprowadzając do skruchy najbardziej nieskruszonych lub – do radosnego pojednania w sprawie, która zdawała się najbardziej różniąca i nieprzejednana...”
Goldoniego już nie drukują. W bibliotekach smętne resztki egzemplarzy. Kupić można tylko na „Allegro”. A tam adnotacja: „ oprawa lekko wytarta i pobrudzona. Strony pożółkłe.”
Czy rzeczywiście pożółkły strony tej pysznej komedii??? Odpowiedź na scenie Teatru przy Mokotowskiej 13.
Fragment recenzji :[…] Cóż, te dwie godziny spotkania z Goldonim (w znakomitym tłumaczeniu Iwaszkiewicza) były jakby wycieczką do zupełnie innego świata, do takiego, jaki teatr już rzadko nam stwarza : mamy piękny tekst, dopracowaną scenografię, olśniewające kostiumy, buty szyte na miarę, starannie przyszykowane koafiury itede. Tak… Kto jeszcze – poza p. dyr. Englertem – ma odwagę wystawić klasyczną (i zrobić to… klasycznie) komedię dell’arte? Ach, kto…Urocze. […] Rafał Turowski, Teatr i Więcej.
Szczegóły i zapowiedź filmowa